sobota, 28 maja 2016

Rozdział 2 Sierociniec- Porwanie

Krótka Notka:

Witajcie!
Bardzo proszę zapoznanie się z tutejszą notką! :3
Tak więc przepraszam za opowiadanie, jakoś go dokładnie nie sprawdzałam + część jest pisana za czasów, kiedy byłam jeszcze "sobą", a teraz co kontynuowałam. Przepraszam za błędy interpunkcyjne i ewentualnie jakiekolwiek (np. logistyczne). Do tego opowiadania pojawi się opowiadanie poboczne, czyli coś co będzie się dziać w tym samym czasie, jednak w innym miejscu C; Powinno pojawić się zaraz za... 3 rozdziałem, lub jako trzeci rozdział, jednak nie jestem pewna. Byłoby mi miło gdyby ktoś to komentował lub jakoś rozpowszechniał. W czerwcu pojawią się one shoty! :3 




~Chomik Killer


***Porwanie***


Obudziłem się wcześnie rano mimo, że mój umysł był wyczerpany wczorajszym uspokajaniem dzieci.
Spały o dziwo spokojnie i niewinnie, ale nadal martwiłem się o nich.
To co musieli widzieć musiało być wstrząsające i zapewne mocno zmieniło im to nastawienie psychiczne.
Przetarłem oczy i na chwilę się zamyśliłem, co zrobić z tymi dziećmi? Czy dałoby się to przerwać? Westchnąłem i wysunąłem się spod wygrzanej pościeli, odruchowo chwyciłem leżące w pobliżu mojej dłoni ubrania, które dziwnym trafem były świeże i czyste. Pewnie ktoś włamał mi się do pokoju i je położył, albo zrobił to mój przyjaciel Felix. Ubrałem je i wyszedłem z pokoju zamykając za sobą cicho drzwi, aby nie zbudzić śpiących chłopców. Zszedłem na dół na stołówkę czując uścisk w żołądku, gdy tylko przekroczyłem próg ujrzałem mojego brata, który siedział na parapecie, opierając łokieć na kolanie, a na dłoni głowę. Prawą nogę trzymał ugiętą i opartą na framudze okna, zaś drugą trzymał spuszczoną w dół. Wyglądał w tej pozycji bardzo pociągająco, a jego białe włosy dodawały mu tylko czystego uroku i seksapilu.
Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem się skradać, kochałem go wprost wkurzać, tak jak i Noctisa. Stąpałem cicho po drewnianej podłodze, która wyglądała jakby zaraz miała się załamać, a raczej dębowe deski, z których została zbudowana. Wstrzymałem również oddech by nie słyszał, chociaż pewnie i tak mnie wyczuł z wejścia do stołówki, ale jakoś się tym nie przejmowałem. Jego włosy drgnęły na tle widoku zza okna, który przedstawiał tylko ciemny las. Biel ściany nie mogła równać się z bielą tych włosów, były niemal oślepiające swym nieskazitelnym blaskiem. Stałem obok niego, a on patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami przypominającymi niebo. Uśmiechnąłem się tylko i przytuliłem do jego ciepłego torsu. Zazdrościłem Felkowi, że mógł się tulić do niego praktycznie codziennie bez przerwy.
- Masz jakiś plan? - spytałem i przystawiłem się do głaskania po głowie, które nastąpiło od razu kiedy tylko się wtuliłem.